niedziela, 5 kwietnia 2015

Kobieta kobiecie wilkiem


Kobiety - matki, kochanki, siostry, obiekty westchnień, szefowe, przyjaciółki. Każda inna, każda wspaniała. W ostatnich czasach nastąpiła ogromna zmiana obyczajowa. Zaciera się podział na męskie /damskie zawody, zachowania. Mężczyźni nie są typowymi głowami rodziny, których jedynym zadaniem jest praca. Związek to przede wszystkim partnerstwo. W tym całym szaleństwie trudno się połapać, przyglądając się swoim znajomym, mediom dostrzegłam kilka zachowań, które doprowadzają mnie do szału. Oto ich przedstawicielki:


  • Kobieta kwoka - właśnie urodziła cudowne maleństwo. Czekała na nie przez 9 miesięcy, urządzała pokoik, znosiła wszystkie ciążowe niedogodności i wreszcie jest. Chce je rozpieszczać, dbać o nie, chronić. Wspaniale, ale zauważyłam, że wiele z was uważa, że nikt nie zadba o wasze dziecko lepiej niż wy same. Ojcowie są spychani na drugi plan, nie mogą się rozwijać. Ja wiem, że to może być dla niektórych trudne, ale zaufajcie swoim partnerom. Jeśli będą odgradzani płotem nadopiekuńczości od własnych pociech "zarażą" się przeświadczeniem, że dzieci są ze szkła i nawet nie będą próbować się nimi zajmować. Czy my żyjemy w wieku XIX, że młode idą pod ojcowską opiekę dopiero po ukończeniu 7 lat? Zresztą czy to jest dla kwok takie dobre? Nikt przecież nie rozdaje medali matek roku. Najpierw na nic nie pozwalają, a później chodzą przemęczone, wypalone. Robią się rozdrażnione, czują bezradne i niedoceniane. To nie jest dobre ani dla ojców, ani dla matek, a już w szczególności dla dzieciaków.
  • Kobieta Zosia-samosia ("bo ja jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję")- wszystko załatwi, zorganizuje. Perfekcyjna pani domu może jej buty czyścic. Dziećmi się zajmie, w piecu napali, zimą odśnieży, załatwi mechanika, hydraulika, remonty jej nie straszne, jak trzeba to pobawi się w Boba budowniczego, "a ty się kochanie już o nic nie martw". W brew pozorom to nie jest chodzący ideał, nikt nie lubi czuć się niepotrzebny. A ty jeśli przyzwyczaisz domowników do swojej zaradności to nie dziw się, że później wszystko jest na twojej głowie. Twoi towarzysze przywykną i przestaną zauważać te wszystkie starania.
  • Kobieta męczennica- "on szybko wpada w gniew", "niepotrzebnie go zdenerwowałam", "obiecał, że się zmieni", "on mnie nie bije, tylko go trochę poniosło". I wiele innych przykładów. Wiecie co? Nawet mi ich nie jest szkoda, problem pojawia się gdy takie panie mają dzieci i nic nie robią. wolą udawać, że nic nie widzą, że wszystko jakoś się ułoży. Kobieto otrząśnij się. Spakuj manatki i uciekaj, tutaj nie ma co ratować.
  • Kobieta uświadamiacz - chodzi mi o takie panie, które wystawiają na światło dzienne wszystkie swoje wady "ach taka jestem brzydka o jej jej jej, ale powiedz mi, że bredzę proszę, proszę". Ze szczegółami opowiadają o cellulicie, rozstępach, przesuszonej skórze, wrastających włoskach. Tego typu pań to ja akurat bardzo nie lubię, dlaczego nie możemy zostawić chłopaków w błogiej nieświadomości? Niestety człowiek tak ma, że jak mu się długo wmawia, że coś jest problemem, defektem to zaczyna w to wierzyć, a panowie nie są w tej kwestii wyjątkiem.
  • Kobieta dominująca- nie pozwala na samodzielne myślenie, wszystko musi być według jej planu. Pokłóci się nawet o kolor skarpetek, życie z nią to wieczne przytakiwanie albo kłótnie godne walki na miecze. Są dwa wyjścia: całkowite przystosowanie się lub trochę bardziej ryzykowne udawanie głuchego. Niech się wygada, myśli, że się zgadzasz, a ty po cichu zrobisz swoje. Drogie panie jeśli chcecie bawić się w bogów polecam pewną grę komputerową, ale nie gwarantuje, że nawet tam będziecie miały władzę absolutną.
Możliwe, że lekko wyolbrzymiłam, a kobieta uświadamiacz to tylko taka niedowartościowana małolata? A ile z was na komplement odpowiada "dziękuję" "ja też tak uważam"? Ile z was kazało dopasować partnerowi krawat pod kolor waszej sukienki? Niby takie głupoty a jednak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz